Wszyscy natychmiast zaczęli wiwatować.
Każdy momentalnie ruszył w stronę baru, za którym stała już Mira i Kinana,
szybko podając każdemu zamówione trunki. Po chwili wszyscy porozsiadali się
gdzie popadnie, a słychać było tylko śmiech i rozmowy. Jedynie Aran stał
zdezorientowany na środku sali, zastanawiając się co powinien zrobić.
Rozmyślanie przerwało mu pociągnięcie za płaszcz. Zaskoczony tym, że ktoś
ciągnie go za jego dolną część szybko skierował swój wzrok w stronę podłogi.
Zobaczył tam trzy wpatrzone w niego koty.
− Masz dla mnie rybkę? – spytał niebieski.
− Happy! – skarcił go biały – Może byś się
najpierw przedstawił, skoro twierdzisz, że gdy się urodziłeś był już na misji!
− Gadające koty? – zapytał
zaskoczony Aran –
Chyba już nic mnie w życiu nie zdziwi… − dodał z lekką rezygnacją.
− Fajnie tu mamy, co?! – znikąd pojawił
się Natsu i oparł się ramieniem o blondyna – Te koty to Happy, Carla i Lily – wymienił imiona w
kolejności od lewej – Co ciekawe, każdy Smoczy Zabójca ma
takiego przyjaciela…
− Laxus nie ma! – wtrącił się
Happy.
− Bo on jest dziwny! – odparł mu
Dragneel, a z drugiego końca pomieszczenia rozległo się głośne kichnięcie.
− Laxus też jest Smoczym Zabójcą? Cofam to
co przed chwilą powiedziałem… − westchnął Aran – Ah! Natsu! – niespodziewanie
krzyknął i stanął przed różowowłosym – Twoja walka z Bliźniakami z Sabertooth
była naprawdę niesamowita! – zawołał z uśmiechem – Szkoda, że nie
widziałem jej na żywo…
− Dzięki! – odparł z lekkim rumieńcem chłopak – Też mi się ona
podobała! Z chęcią bym ją powtórzył, ale wątpię by szybko nadarzyła się taka
okazja… −
dodał z zawodem w głosie.
− Nie możesz myśleć ciągle o walce, Panie
Natsu! –
do rozmowy przyłączyła się granatowłosa dziewczynka.
− Do niego to nie dociera… − dopowiedziała jej
blondynka.
− Wendy! Lucy! Myślałem, że jesteście
gdzieś z Caną…
− Dla bezpieczeństwa Wendy, musiałyśmy
stamtąd odejść… −
odrzekła i wskazała w stronę Alberony.
− Co z nią? – spytał zdziwiony Aran, widząc jak ta
wypija całą beczkę wina.
− Ona już po prostu tak ma… − westchnęła Lucy.
− Kiedyś się tak nie zachowywała… − ciągnął blondyn.
− To było siedem lat temu! – krzyknął Natsu.
− Najwidoczniej mam sporo do nadrobienia! – powiedział z
uśmiechem Aran –
Ale to nie dziś…
− Dlaczego? – spytała Wendy – Wydaje mi się, że
to bardzo dobra okazja, aby…
− Moja droga – zaczął blondyn i
uklęknął przed młodą Zabójczynią – Doskonale o tym wiem, jednak muszę mieć
gdzie spać prawda? Po za tym nie czuje się zbyt dobrze w dużym tłumie… − odpowiedział z
posępną miną –
Ale nie martw się! – wstał – Znając tą gildię i jej członków, jeszcze
nie raz nadarzy się taka okazja!
− W to i ja nie wątpię! – kolejna osoba
włączyła się do rozmowy.
− Gray! Coś czułem, że zrobiło się tu
trochę chłodniej! –
zawołał niebieskooki i odwrócił się w stronę Maga Lodu – Dobrze cię
widzieć…
− Ciebie też, Carter! – odpowiedział
Fullbuster.
− Carter…? – zapytała zaskoczona Wendy.
− To jego nazwisko – odparł jej szybko
Lodowy Mag.
− Gray, ubrania… − powiedziała cicho
Lucy, na co czarnowłosy zareagował krzykiem.
− Nie mów, że jeszcze się z tego nie
wyleczyłeś… −
rzucił blondyn, kręcąc jednocześnie głową.
− O tej porze nie znajdziesz już kogoś,
kto ma do wynajęcia mieszkanie – orzekł Gray, nie zwracając uwagi na
docinkę Arana –
Niestety jesteś skazany na zostanie tutaj do końca…
− Chyba, że znajdę inne wyjście – znów ktoś się
wtrącił.
− Erza?! – wrzasnęli jednocześnie Natsu i uczeń Ur.
− Co masz na myśli? – spytał spokojnie
Carter.
− Wyjdźmy na zewnątrz… − zaproponowała
Scarlet, czym zaskoczyła wszystkich zebranych.
Blondyn spojrzał na Tytanię z
ciekawością, po czym wziął swój plecak i ruszył w stronę wyjścia. Dziewczyna
podążyła zaraz za nim, jednocześnie dając reszcie znak, aby zostali. Po
krótkiej chwili obydwoje znaleźli się na dziedzińcu przed budynkiem. Było już
ciemno, a na niebie nie było ani jednej chmurki, dzięki czemu widoczność była w
miarę dobra. Niebieskooki usiadł na jednej z wielu ławek rozstawionych na
placu. Królowa Wróżek zajęła miejsce naprzeciwko niego.
− Gildia zyskała wiele nowych twarzy… − zaczął Aran – Gdyby wszyscy nie
utknęli na wyspie, to…
− To już przeszłość, a czasu nie cofniesz – odpowiedziała mu
poważnie Erza –
Ważne, że w ogóle wróciliśmy… − urwała – A jak twoje oczy? – zmieniła temat,
czym lekko zaskoczyła maga.
− Nie świecą się, więc chyba dobrze! – zaśmiał się
Carter –
Wszystko z nimi w porządku, w pełni nad nimi kontroluje – dodał poważniej.
− Ale nadal ciężko ci przebywać w tłumie,
co? –
spytała miło Scarlet.
− Nie, to nie to – odparł z
uśmiechem blondyn –
Po prostu jestem zmęczony!
− Niby czym…? – Tytania pokręciła
głową –
Od dłuższego czasu siedzisz tutaj i nic nie robisz!
− Hehehe! – roześmiał się chłopak – Zamiast mnie
męczyć pytaniami, lepiej opowiadaj co ciekawego działo się pod moją
nieobecność!
− Oh.. – westchnęła Erza – Sporo tego było…
od czego by tu zacząć? – zaczęła się zastanawiać.
Dwójka magów rozmawiała w najlepsze.
Scarlet szczegółowo opowiedziała Aranowi większość ciekawych momentów i chwil,
jakie wydarzyły się podczas jego nieobecności. Tak zleciało im dwie godziny.
Blondyn w międzyczasie przyniósł z gildii beczkę wina, ku niezadowoleniu Cany,
która miała na nią ochotę. W każdym bądź razie, dzięki trunkowi, historie
opowiadane przez Tytanie, ona sama wzbogacała o własne uwagi, przez co było
naprawdę wesoło. Carter z uwagą wysłuchał wszystkiego, co miała do powiedzenia
jego przyjaciółka. Szczególnie zaciekawiły go historie o Edolas i przewrocie
Laxusa. Erza miała zacząć właśnie opowiadać o tym, co działo się podczas
egzaminu na Maga Rangi S, gdy nagle drzwi frontowe gildii zostały zniszczone.
Siedząca dwójka szybko poderwała się do góry. Na ich twarzach zagościła powaga,
jednak gdy zobaczyli co wywarzyło drzwi… obydwoje się uśmiechnęli i ruszyli w
do środka.
− Męż..czyz..naa! – wymamrotał
Elfman, gdy mijali go jego przyjaciele.
− Od kiedy bójki Natsu i Graya przeradzają
się w ogólną burdę? – spytał zdezorientowany Aran.
Rzeczywiście, tylko nieliczni
członkowie Fairy Tail pozostali na uboczu, zaś cała reszta z zapałem walczyła
między sobą. W centrum tego wszystkiego oczywiście był Dragneel i Fullbuster. Wszystko
to wyglądało naprawdę komicznie. Dookoła latały kufle, szklanki a nawet stoły.
− Pani Erzo! – krzyknęła Wendy,
w momencie gdy znalazła się przy Tytani – Niech Pani coś zrobi!
− Spokojnie, oni… − zaczęła
odpowiadać Scarlet, lecz Aran jej przerwał.
− Ja się tym zajmę! Od dawna chciałem
zobaczyć, z jakiej gliny ulepieni są ci dwaj! – zawołał dumnie i chytrze się uśmiechnął.
Carter złapał za swoje czarne okrycie,
ściągając je jednym ruchem, ukazując tym samym swój standardowy ubiór.
Miał on na sobie długi, rozpięty, sięgający aż do samych łydek płaszcz, który od góry zakończony dość sporym kołnierzem.
Prochowiec dodatkowo był przewiązany w pasie czerwoną szarfą, która oplatała
tułów dwukrotnie, a jej końce swobodnie
zwisały po jego prawym boku. Ściśle przylegające rękawy, sięgały do
nadgarstków, a każda krawędź tego ubrania zakończona była na ten sam kolor co
pas, zaś na lewej piersi znajdował się symbol Fairy Tail, który był
również koloru karmazynowego. Do tego
założone miał wysokie czarne buty, które
sięgały trochę ponad połowę łydek. Wszystkiego dopełniały wsunięte w nie
białe spodnie, oraz bordowa koszulka.
− Jesteś pewien? − spytała Erza – To może się źle skończyć…
− Nie martw się o mnie! – odrzekł szybko
blondyn i uderzył pięścią w otwartą dłoń – Gray miał racje, chyba naprawdę zostanę
tu do jutra! –
dodał głośno i rzucił się w wojenną zawieruchę.
− On tak na poważnie? – zapytała z
niedowierzaniem Wendy.
− Aran jest taki sam jak oni – westchnęła
Tytania –
Po prostu za mało go jeszcze znasz – powiedziała z uśmiechem.
Jeśli
ktokolwiek to jeszcze przeczyta, chciałbym serdecznie przeprosić za tak długą
przerwę, jednak mój drugi blog trochę mnie pochłonął. Od dziś postanawiam, że
mocno się w tej kwestii poprawię!
Mam
nadzieję, że rozdział się spodoba!
Gorąco
zachęcam do komentowania!
Oceniajcie,
krytykujcie, pytajcie i do następnego!
Notka, mega ^^! Normalnie jakbym tam była, albo oglądała anime - potrafiłam to sobie wyobrazić :D.
OdpowiedzUsuńAran to fajny gość, a jego teksty mnie rozwalają :P hahaha. Pytanie tylko... Co jest z tymi jego oczami? Hm...
No, to powitalna rozpierducha rozpoczęta, nic nowego!
Czekam na next. Życzę dużo weny! (^.^) Ciao!
zgadzam się z tobą Unnoticed-chan xD zajebista notka, i te oczy fascynują x3 Bójka ... to jest nieodłączny element Fairy Tail ^^ dobrze że to napisałeś, juz myślałem że porzuciłeś tego bloga, troche krótko ale dobrze że w ogóle jest, życzę DUŻO weny, pozdro ;)
OdpowiedzUsuńNotka genialna. Chyba sie zakochałam w tym Aranie. *-*
OdpowiedzUsuńYuki: A co na to Laxus ?
C-coo? To nie tak, że go kocham, kocham, ja go wielbię
Yuki: Toś się już całkiem pogrążyła... Dobrze, że go tu nie ma...
Oj cicho bądź! Nic tu nie zaszło... Notka świetna. momentami, to jakbym tam była. Ciekawią mnie te jego oczy. Co jest z nimi nie tak ? Rozpierducha na początek ? Nic nowego, Fairy tail odżyło po tych wydarzeniach. Czekam na więcej. Dużo weny, cierpliwości i czasu. Sayonara!
Yuki: Ode mnie też masz te życzenia. Sayonara!
Witam,
OdpowiedzUsuńGray jak zwykle bez ubrań, Aron dołączył do bójki Natsu i Graya ciekawe co z tego wyniknie....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie