sobota, 31 sierpnia 2013

1. Powrót do Magnolii

         − Co.. Co tu się stało? spytała roztrzęsionym głosem Wendy.
         Dziewczynka ledwo powstrzymywała się od płaczu, tak samo zresztą jak cała reszta gildii. Całe to zamieszanie spowodował bowiem widok budynku, który jeszcze do niedawna służył im za dom. Ten bowiem był całkowicie zniszczony. Niewielka, stara karczma, do której wszyscy zdążyli się już przyzwyczaić wyglądała, jakby miała się zaraz zawalić.
         Ktokolwiek to był, zapłaci mi za to! wrzasnął Natsu i zacisnął dłoń, którą momentalnie otoczyły płomienie.
         Jednak zanim przystąpimy do jakiś działań, musimy poszukać wskazówek dotyczących tego co tutaj się stało wtrąciła Erza.
         Słusznie… poparł ją Makarov Jest jeszcze kwestia, gdzie będziemy tymczasowo mieszkać dodał Ktoś ma jakieś pomysły?
         Możemy zamieszkać u Lucy! zaproponował Dragneel.
         Moje mieszkanie jest za małe, aby nas wszystkich pomieścić głupku! wrzasnęła blondynka i wzrokiem skarciła Smoczego Zabójcę.
         A ja myślę, że nic z tych rzeczy nie będzie konieczne! nagle rozległ się czyjś głos.
         Wszyscy błyskawicznie zwrócili się w stronę, z której dochodził okrzyk. Na dachu zniszczonego budynku siedziała Mavis i beztrosko machała sobie nogami.
         Pierwsza!! wrzasnął z przerażenia Trzeci Proszę uważać! Ta ruina w każdej chwili może się zawalić! Laxus, zrób coś!! krzyknął na wnuka.
         Dlaczego znowu ja?! załamał się młody Dreyar.
         Spokojnie! Zapomniałeś już? Przecież jestem duchem! odparła miło i zeskoczyła na ziemie.
         Racja… Makarov uderzył się w czoło Ekhm… co miałaś na myśli mówiąc, że nic nie będzie konieczne? spytał po chwili.
         Ahh! Cieszę się, że pytasz! dziewczyna wyglądała na strasznie szczęśliwą z tego powodu Chodźcie wszyscy za mną!
         Całe obecne Fairy Tail było mocno zaskoczone obecnością Vermilion. W końcu zniknęła nie długo po zakończeniu Turnieju, a teraz ponownie pojawia się równie niespodziewanie, jak podczas pierwszego dnia zmagań w stolicy. Nie widząc jednak innego wyjścia, każdy bez żadnego „ale” ruszył za Mistrzynią Założycielką. Nietrudno było się zorientować, że kierują się w stronę miasta.
         Radzę wam się przygotować! krzyknęła Mavis W końcu wchodzicie do Magnolii jako zwycięzcy!
         Co ona ma na myśli? spytał cicho Natsu.
         Zobaczysz! odpowiedziała mu Lucy.
         Nadejście Fairy Tail obwieściło bicie dzwonów. Wszyscy mieszkańcy miasta szybko wyszli na ulice aby powitać swoich bohaterów. W końcu ponownie mają zaszczyt mieszkać w sąsiedztwie najsilniejszej gildii w całym Fiore. Magom podobała się ta sytuacja, gdyż wyciągnięto puchar, a następnie przekazano go osobom idącym z przodu pochodu. Wszyscy śmiali się, wiwatowali, machali. Tylko Pierwsza wyglądała na trochę smutną, jej nikt przecież nie widział, a to w dużej mierze dzięki niej został odniesiony ten sukces.
         Gdy wszyscy szli już tak od dłuższej chwili, nawet nie zorientowali się, gdzie doszli. Mianowicie, był to stary budynek Fairy Tail, znajdujący się na końcu miasta. Przed wejściem na dziedziniec zgromadził się spory tłum, z władzami Magnolii na czele.
         Mistrzu Makarovie! zaczął burmistrz Chciałbym ci wręczyć ten o to dokument! krzyknął, a wszyscy ludzie zaczęli bić brawo.
         A co to jest? zapytał zdziwiony Trzeci.
         Akt własności tego wspaniałego budynku, który znajduje się za moimi plecami!
         Akt własności?! wrzasnęli wszyscy magowie naraz.
         Może.. Może mi to pan jakoś wyjaśnić? spytał zdezorientowany starszy Dreyar.
         Ależ tu nic nie trzeba wyjaśniać! odparł burmistrz i poklepał starca po ramieniu Miasto jest dumne, mogąc być siedzibą tak wspaniałej gildii magów! Ale ta gildia też musi się gdzieś podziać, więc wszystko, czym zarządzaliście sprzed waszego zniknięcia, znów jest wasze! Dbajcie o to! grubszy pan w garniturze zakończył swoją wypowiedź, na co zebrani wybuchli jeszcze większymi oklaskami.
         Władze miasta odeszły, reszta ludzi też powoli zaczęła wracać do domów. Całe Fairy Tail jednak stało tak jak stało, całkowicie zaskoczone zaistniałą sytuacją. W końcu jednak, Mavis nie wytrzymała i stanęła przed bramą.
         Ej! Co z wami?! Odzyskaliście przecież dom! krzyknęła radośnie Włazić mi do środka, ale już! rozkazała.
         Właśnie?! przed szereg wybiegł Natsu Na co czekamy! zawołał i zaczął biec do bramy.
                Otworzył ją potężnym kopniakiem, a następnie błyskawicznie znalazł się przy drzwiach wejściowych, które zostały potraktowane tak samo jak brama. Cała reszta magów, jakby obudzonych z drzemki, uśmiechnięta ruszyła powoli ruszyła za nim. Każdy zaczął okazywać emocje, jakie do tej pory starał się powstrzymać. Szczególnie ci członkowie gildii, którzy musieli przeżyć siedem lat bez pozostałych, a zwłaszcza Macao i Wakaba, obydwaj panowie płakali jak małe dzieci.
                Jednak w związku z całym tym zamieszaniem, nikt nie zauważył osoby siedzącej przy barze. Tajemnicza postać popijała sobie spokojnie sok. Dopiero po chwili Erza dostrzegła zakapturzonego gościa, tak samo zresztą jak Gray. Po chwili cała gildia była zaalarmowana i wpatrzona była w dziwnego gościa.
                Kim jesteś? spytała poważnie Tytania.
                Fairy Tail… rozległ się głos dosyć młodego mężczyzny Ile to już lat, co? dodał, wypił zawartość szklanki i wstał.
                Przez kaptur nie było widać całej jego twarzy, lecz, ku zaskoczeniu każdego, postać była delikatnie uśmiechnięta. Nie postrzeżenie, podkradła się do niego do tej pory niewidoczna Mavis i stanęła za nim.
                Może przypomniałbyś im, kim jesteś, a nie bawisz się w jakieś podchody, co?! wydarła się na niego Pierwsza, na co ten o mało się nie przewrócił.
                Ale.. Erza, jak i pewnie pozostali nie mogli uwierzyć w to co widzą To znaczy, że… ten ktoś cię widzi, szanowna Pierwsza? spytała Scarlet.
                Oczywiście, że widzi! Najwidoczniej chciał się z wami po prostu podroczyć! odrzekła szybko blondynka, choć brzmiało to tak, jakby nadal krzyczała na chłopaka.
                To już nawet zabawić się kosztem starych przyjaciół nie można, co? westchnął przybysz i powoli zdjął kaptur.
                Oczom zebranych ukazała się uśmiechnięta twarz młodego mężczyzny, na oko był on w wieku Lucy, Graya, Erzy i Natsu. Miał on długie, rozczochrane na wszystkie strony blond włosy, przypominające trochę połączenie fryzur Lodowego Maga i Ognistego Smoczego Zabójcy. Jego tęczówki były koloru ciemno niebieskiego.  Na widok tej twarzy większość obecnych osób zaniemówiła. Tylko „nowa” część gildiowiczów nie zdawała sobie sprawy kim jest ów przybysz.
                Co się stało? spytał wesoło blondyn Ducha zobaczyliście, czy co?
                To nie możliwe… w końcu wydusił coś z siebie Gray.
                O co chodzi? spytała zdezorientowana Wendy Czy to ktoś straszny?
                Można tak powiedzieć… odparł jej Natsu Ale…
                To mag Rangi S wtrąciła się Mira Mag którego nie widzieliśmy odkąd…
                Odkąd wyruszył na misję dziesięcioletnią dokończył za nią chłopak Cieszę się, że ktoś to jeszcze pamięta! dodał miło.
                Wszystko się zgadza… przytaknęła Erza Skoro widzisz Szanowną Pierwszą, musisz być członkiem Fairy Tail… Aran! krzyknęła Tytania, a blondyn jeszcze szerzej się uśmiechnął i pokiwał głową na znak, że się z tym zgadza.

                Wróciłem, przyjaciele! 


Myślę, że rozdział jest całkiem udany. Cieszę się, że tyle osób zostawiło tu jakiś ślad, nawet nie wiecie jak takie rzeczy motywują :)
Co do pytań, które zadawaliście w prologu...
Paringi jakieś na pewno będą, ale nie na tym będzie skupiać się całe opowiadanie. (Po za tym gdybym wam powiedział zepsuł bym wam niespodziankę ;p )
Eren - pominąłem turniej, bo po co zmieniać tak świetną część mangi ^^
Gorąco zachęcam do komentowania!
Oceniajcie, krytykujcie, pytajcie i do następnego! :)

czwartek, 22 sierpnia 2013

Prolog

                Potężny ryk wstrząsnął całą Wyspą Tenrou. Ataki magów Fairy Tail nie zrobiły na ich przerażającym przeciwniku żadnego wrażenia. Czarny Smok wzleciał ku niebu i rozpoczął przygotowania do odpalenia swojego Smoczego Oddechu. Członkowie gildii nie widząc innego wyjścia stanęli w kółku i trzymając się za ręce postanowili połączyć swoją magię i wspomóc ich przyjaciół, którzy znali jakieś czary ochronne. Ale… nie byli to wszyscy magowie Fairy Tail obecni na wyspie, bowiem na krótko przed atakiem smoka, pojawiła się tutaj jeszcze jedna osoba. Osoba, o której wielu już zapomniało mimo, że nie minęło wcale tak dużo czasu.
                Zakapturzona postać wybiegła z lasu na otwarty teren. Przed nim, na niebie, w całej swojej okazałości ukazał się największy koszmar tego świata Acnologia. Mag, nie wiele myśląc puścił się pędem przed siebie, mając na celu tylko jedną rzecz. Pomóc swoim przyjaciołom. Nie wiedział jak to zrobi, ale podjął taką decyzję i zamierzał się jej trzymać. Osoba w czarnym płaszczu, który zasłaniał całe jego ubranie, biegła najszybciej jak potrafiła, lecz nagle, polana na której się znalazł zamieniła się w stromy klif.
                Cholera… zaklął mag pod nosem i spojrzał w dół Przyjaciele… Muszę coś zrobić! wrzasnął sam na siebie i postanowił, że zaatakuje smoka. Od tego czynu powstrzymał go jednak pewien głos.
                Nie musisz się niczym martwić powiedziała spokojnie niska, długowłosa blondynka Nic im nie grozi! dodała z uśmiechem.
                Ty.. Ty jesteś..! nie mógł wydobyć z siebie żadnego słowa zaskoczony mag Pierwsza…
                Wszystko będzie dobrze, zaufaj mi! odparła znów niezwykle spokojnie Mavis W końcu Fairy Tail to rodzina, prawda? spytała i podniosła do góry ręce.
                Mag nie mógł udzielić jej odpowiedzi, gdyż w momencie, w którym Założycielka jego gildii przestała mówić, Acnologia wystrzeliła w stronę Wyspy potężny strumień energii. Blondynka widząc to, delikatnie się uśmiechnęła. Zakapturzona postać stojąca obok niej, szykowała się zaś na najgorsze.
               
Jakiś czas później…
               
                Tajemniczy mag zaczął się powoli budzić. Gdy tylko otworzył oczy, poderwał się do góry i zaczął się nerwowo rozglądać. Po chwili zdał sobie sprawę z tego, że znajduje się w zupełnie innym miejscu, niż poprzednio. Był to bowiem środek gęstego lasu, który rósł na Wyspie Tenrou. Zdezorientowany chłopak, postanowił, że poszuka swoich przyjaciół, lecz tak jak poprzednio, realizację tego pomysłu przerwała mu Mavis, która znów pojawiła się znikąd.
                Już się obudziłeś, przyjacielu? spytała z troską.
                Chyba.. czy ja żyje? mag opadł na ziemie.
                Jak najbardziej… Pierwsza nagle urwała Choć jest coś o czym musisz wiedzieć… dodała niepewnie.
                Cóż.. odparła obojętnie zakapturzona osoba.
                Nie mając innego wyjścia, mag wysłuchał wszystkiego co ma do powiedzenia mu założycielka jego gildii. Gdy Mavis skończyła, mina chłopaka mówiła sama za siebie, w jak wielkim jest on szoku. Trudno było sobie wyobrazić, że chwila którą tu spędził, tak na prawdę trwała ponad siedem lat. Mimo wszystko, dzięki temu on i całe Fairy Tail przeżyło atak smoka.
                Na pewno nic im nie jest? spytał mag.
                Jestem przekonana o ich jak najlepszej formie, zresztą sama odprowadziłam ich na statek odparła radośnie Pierwsza.
                Statek? To znaczy, że… nie mam jak wrócić? głos chłopaka zaczął się łamać.
                Spokojnie przyjacielu, dla ciebie przygotowałam co innego! uśmiech nie znikał z twarzy Mavis, jednak jej towarzyszowi nie było wcale do śmiechu Musisz coś dla mnie zrobić! zawołała i uklęknęła przed nim Jako Mistrzyni Fairy Tail, rozkazuje ci, abyś się rozchmurzył! krzyknęła.
                Wybacz.. po prostu nie mogę przestać myśleć o tym co się stało odparł trochę pogodniej chłopak Więc! Co to za zadanie? spytał pewnie.
                I teraz możemy rozmawiać! uradowała się Vermilion Wiedz tylko, że jest to bardzo niebezpieczna misja, ale wierze, że sobie poradzisz!
                Czy niebezpieczna, to się okaże! odpowiedział szybko mag.
                Widzę, że twoje nastawienie nie zmieniło się przez te wszystkie lata powiedziała blondynka, czym mocno zdziwiła maga Nie rób takiej miny! W końcu nie pierwszy raz odwiedzasz to miejsce!
                Masz na myśli…? spytał nie pewnie.
                Tak tak! błyskawicznie odparła Mavis Świetnie sobie wtedy poradziłeś! A teraz idź już! Mamy coraz mniej czasu! zawołała i wystawiła swoją rękę przed siebie.
                Ale co jest moim zadaniem?!
                Jak mnie dotkniesz, wszystko będziesz wiedział! No, pośpiesz się! zachęcała blondynka.
                Mag, nie pewnie, ale jednak, wystawił swoją rękę i powoli uścisnął dłoń Pierwszej, ku jego jeszcze większemu zaskoczeniu, gdyż do tej pory myślał, że jest ona tylko duchem. Ta zaś, widząc reakcje swojego towarzysza, jeszcze szerzej się uśmiechnęła, po czym przeniosła go do lokacji, w której miał coś dla niej zrobić. Członek Fairy Tail zaczął się rozglądać za Mistrzynią, lecz jej już przy nim nie było. Następnie jego uwagę przykuło miejsce w którym się znajdował. Była to droga, która biegła wzdłuż zbocza jakiejś góry.
                Nie za ciekawa okolica… westchnął chłopak i poprawił swój czarny płaszcz.

Mag jednak, doskonale wiedział co ma zrobić. Choć nie chętnie, zaczął kierować się w stronę szczytu, lecz z każdym krokiem, rosło w nim poczucie niebezpieczeństwa. Mimo to, postanowił wykonać zadanie Mavis, no bo jak można odmówić Mistrzyni Założycielce?


Mam nadzieję, że ktokolwiek to przeczyta, to zostawi po sobie jakiś ślad! 
Nie wiem jak mi to wyszło, pozostawiam to wam do oceny!
Gorąco zachęcam do komentowania!
Do następnego!