poniedziałek, 25 listopada 2013

4. Tradycyjna Bijatyka

         − Czy na nas właśnie biegnie Aran? spytał Gray trzymając głowę Natsu w silnym uścisku, lekko w nią uderzając.
         Za co?! wrzasnął panicznie Dragneel i wyrwał się z objęć Lodowego Maga Przecież jeszcze nic takiego nie zrobiliśmy!!
         Nie wiem, może Erza… aaa!! Fullbuster nie zdążył dokończyć, gdyż w tym momencie przyjął na twarz potężne uderzenie od szarżującego blondyna, przez co odleciał kilkanaście metrów w tył, lądując dopiero na plecach Macao.
         Paniczu Gray!! znikąd pojawiła się przy nim Juvia Wstawaj!
         Nie śpij, lodóweczko!! zawołał z chytrym uśmiechem na twarzy Aran.
         Hahaha! zaczął śmiać się różowo włosy Słyszałeś to?!
         Z czego się śmiejesz, Natsu?! krzyknął Carter i wymierzył Smoczemu Zabójcy podbródkowego.
         Dookoła panowała ogromna wrzawa. Dragneel upadł na ziemie niedaleko Lodowego Maga, lecz taka odległość wystarczyła. Panowie spojrzeli sobie w oczy i kiwnęli głowami. W tym momencie zawiesili swoją rywalizację, ponieważ pojawił wspólny przeciwnik Aran. Teraz liczyło się pokonanie tylko jego. Młody Mag zorientował się, co planują jego dwaj przyjaciele. Niebieskooki uśmiechnął się w tedy jeszcze szerzej, jednocześnie dusząc ramieniem Naba.
         Kiedy weźmiesz w końcu jakieś zadanie, co?! wrzasnął na niego Aran Słyszałem, że siedzisz tu od kilku lat!!
         Ja.. czekam na.. to odpowiednie! wymamrotał Nab.
         To nie jest…! Carter podniósł Maga do góry Żadne wytłumaczenie!! krzyknął i rzucił nim w tłum walczących gildiowiczów, a następnie odwrócił głowę w stronę dwóch mężczyzn, idących powoli w jego stronę Czyżby rozejm? zapytał prowokacyjnie i stanął im naprzeciw To tak jak w tym przysłowiu…?! nie skończył Carter, gdyż obydwaj Czarownicy bardzo szybko go zaatakowali.
         To chyba nie jest już zwykła bijatyka, prawda? spytała z niepokojem Lucy.
         Pan Natsu i Pan Gray podchodzą do tego bardzo poważnie… orzekła Wendy.
         Dalej!! Paniczu Gray!! krzyknęła Juvia, która teraz niespodziewanie pojawiła się obok Gwiezdnego Maga, czym trochę przestraszyła blondynkę.
         To bardzo dobra okazja, by zobaczyć siłę Arana powiedziała beztrosko Erza.
         Czy ty kiedykolwiek przejmowałaś się takimi walkami…? lekko podłamała się Heartfilia.
         Rzeczywiście, była to sytuacja, którą oprócz Scarlet postanowili wykorzystać również inni Magowie. Stojący z boku Gazille i Laxus dokładnie przyglądali się bardzo wyrównanej walce. Z wysokości baru zaś, bacznie obserwowali wszystko Mistrz i Mirajane. A było na co popatrzeć. Aran blokował lub unikał każdego ciosu zadanego przez dwójkę atakujących. Robił to niezwykle płynnie, co dodatkowo frustrowało jego przeciwników. Jednak mimo wszystko, Natsu i Gray spychali Cartera w stronę drzwi głównych budynku.  
         Tego się po was spodziewałem! Jesteście bardzo dobrzy! pochwalił ich Aran Lecz teraz czas na mnie! krzyknął i złapał pięść Fullbustera.
         Blondyn następnie chwycił go szybko dalej, za nadgarstek i pociągnął Maga Lodu do siebie. Całkowicie zaskoczony, Gray otrzymał drugie już dzisiaj uderzenie pięścią w twarz i odleciał kilka metrów w tył. Dragneel postanowił wykorzystać fakt, że Aran zajęty jest jego przyjacielem i momentalnie zaszedł go od tyłu, aby zadać mu kończące trafienie.
         Jesteś mój!! wrzasnął Smoczy Zabójca, a jego dłoń w tej samej chwili się zapaliła.
         Magia…? Niech będzie! odparł cicho Carter.
         Ognisty Mag pewny swego zaatakował. Wszystko działo się na przestrzeni dosłownie dwóch sekund. Nawet ludzie, którzy do tej pory tłukli się w innym miejscu, zaczęli oglądać ten pojedynek. Każdy widział, że Aran nie mógł uniknąć tego ciosu. Tylko ci najbardziej spostrzegawczy dostrzegli chytry uśmiech na twarzy blondyna, zanim zrobił coś, co wprawiło wszystkich w osłupienie. Blondyn nie widział gdzie znajduje się różowo włosy, mimo to w ostatniej chwili dał krok w lewo i odchylił się w bok, a następnie cofnął do tyłu, jednocześnie wystawiając łokieć do góry. Natsu, całkowicie zaskoczony tym, że jego przeciwnik zrobił unik przed ciosem, który powinien z tą prędkością i siłą dosięgnąć każdego, nadział się boleśnie na podniesioną rękę Cartera. Na nieszczęście Dragneela, biegł on tak szybko, że zamiast upaść w tył, to jego nogi poleciały jeszcze do przodu, przekręcając go tak, że głową uderzył w podłogę, a następnie przejechał na niej jeszcze parę metrów. W budynku zapanowała cisza. Nawet Gray, który się pozbierał, nie był w stanie zaatakować. Wszyscy byli zdumieni tym co zobaczyli. Laxus, Erza i Gazille nie kryli nawet zdumienia. Cała trójka była pewna, że cios ten dosięgnie blondyna.
         Ajajaj… zaczął pojękiwać Aran, jednocześnie pocierając dłonią swój łokieć Twardą masz głowę, Natsu!
         To jeszcze nie koniec!! wrzasnął Dragneel i poderwał się do góry, a jego obydwie ręce natychmiast zapłonęły.
         Dokładnie! dołączył się Gray i ułożył dłonie w charakterystyczny dla siebie sposób, przez co momentalnie powietrze dookoła niego zrobiło się chłodniejsze.
         A więc tak stawiacie sprawę? zapytał Carter Dobrze! zawołał.
         Napięcie cały czas rosło. Blondyn powoli podniósł ręce do góry i otwartymi dłońmi wycelował w swoich dwóch przeciwników, a przy nich momentalnie pojawiły się dwie niebieskie kule energii. Były one wielkości dużej pomarańczy, dodatkowo każda z nich otoczona była białym, pojedynczym, prostym kręgiem.
         Co to za rodzaj magii? spytała z ciekawością Lucy.
         Nie wiem, ale to jest naprawdę silne! powiedziała z lekkim niepokojem Wendy.
         Dalej Paniczu Gray!! zawołała tradycyjnie Juvia.
         Erza tym razem się nie odezwała. Poważnie patrzyła w stronę trójki Magów i po chwili dała krok do przodu, aby się wtrącić, lecz przeszkodził jej w tym Mistrz Makarov.
         Starczy na dziś, dzieciaki! krzyknął Wracajmy do zabawy, kiedy indziej na pewno to rozstrzygniecie! dodał radośnie.
         Ale Dziadku, właśnie miałem go zmieść w drobny mak! jęknął zawiedziony Natsu.
         Śmiesz sprzeciwiać się Mistrzowi?! nagle stanęła przed nim Scarlet.
         Przepraszam!! Dragneel natychmiast spokorniał.
         Ohh.. nadal się jej boicie, co? spytał Aran podchodząc bliżej.
         Dlaczego mówisz „my”?! oburzył się Gray, lecz jedno spojrzenie Tytani wystarczyło, by się zląkł.
         Najsilniejsza kobieta w Fairy Tail zaczęła na wszystkich krzyczeć. W tym czasie Lucy i Wendy podeszły do baru. Dostrzegły wtedy strapioną minę Mistrza, który wpatrywał się w uśmiechniętego od ucha do ucha Arana. Dziewczyny jednak nie przejęły się tym zbytnio. Zamiast tego pochłonęła je rozmowa z Mirą.
         On jest naprawdę silny! powiedziała Heartfilia Z taką łatwością dotrzymywać kroku Natsu i Grayowi, a potem jeszcze ich pokonać…
         Na dodatek, Pan Carter chyba nie boi się Pani Erzy! wtrąciła Zabójczyni Smoków Mimo, że ona strasznie krzyczy, ten zdaje się tym nie przejmować!
         Oh, zawsze tak było! orzekła z uśmiechem Mira Widzicie, zanim Aran wyruszył na tą misję, był on jedyną osobą która potrafiła rozdzielić mnie i Tytanie! wyjaśniła.
         Na.. Na.. Naprawdę?! zapytał głośno Gwiezdny Mag To.. nie.. niesamowite!
         Z perspektywy czasu, też tak uważam! odpowiedziała białowłosa, nadal się uśmiechając Jednak gdy on zaczął bić się z tamtą dwójką, tylko ja lub właśnie Erza mogłyśmy ich rozdzielić. Choć trzeba przyznać, że Aran rzadko z nimi walczył… Mira westchnęła Byliśmy tacy słodcy jako dzieci, nie prawda?
         Oczywiście! przytaknęła Wendy
         Chyba zwariowani… szepnęła do siebie Lucy.
         Miruś, mogłabyś mi coś spakować na wynos? nagle pojawił się przy nich Carter Będę się już zbierał, mam jeszcze coś do załatwienia w mieście…
         Oczywiście!
         Blondyn nie musiał długo czekać. Dostał od Miry torebkę z jakimś jedzeniem i piciem, a następnie pośpiesznie wyruszył na poszukiwania swojego plecaka. Gdy już go odszukał, pożegnał się ze wszystkimi i powiedział, że jutro rano zabiera się za misję, aby mieć za co opłacić mieszkanie. Jednak siedzącą przy barze Lucy zastanawiało co innego. Mianowicie, jak on uniknął ciosu Natsu. Heartfilia jest święcie przekonana, że od tego ataku nie uciekliby nawet Laxus czy Erza. Jednak żadne z nich się o to nie pytało, dlatego ona również postanowiła milczeć. Wszystko najprawdopodobniej wyjaśni się z czasem, a do tego czasu nie należy się chyba tym przejmować. W końcu widać, że Aran Carter to członek Fairy Tail z krwi i kości!


Ale mam wenę, nie ma co!
Obiecałem poprawę, to poprawa musi być, co nie? :)
Liczę, że rozdział przypadnie wam do gustu! Jeśli ktokolwiek oczywiście go przeczyta! ^^
Gorąco zachęcam do komentowania!

Oceniajcie, krytykujcie, pytajcie i do następnego! :)

środa, 20 listopada 2013

3. Nowe Twarze

         Wszyscy natychmiast zaczęli wiwatować. Każdy momentalnie ruszył w stronę baru, za którym stała już Mira i Kinana, szybko podając każdemu zamówione trunki. Po chwili wszyscy porozsiadali się gdzie popadnie, a słychać było tylko śmiech i rozmowy. Jedynie Aran stał zdezorientowany na środku sali, zastanawiając się co powinien zrobić. Rozmyślanie przerwało mu pociągnięcie za płaszcz. Zaskoczony tym, że ktoś ciągnie go za jego dolną część szybko skierował swój wzrok w stronę podłogi. Zobaczył tam trzy wpatrzone w niego koty.
         Masz dla mnie rybkę? spytał niebieski.
         Happy! skarcił go biały Może byś się najpierw przedstawił, skoro twierdzisz, że gdy się urodziłeś był już na misji!
         Gadające koty? zapytał zaskoczony Aran Chyba już nic mnie w życiu nie zdziwi… dodał z lekką rezygnacją.
         Fajnie tu mamy, co?! znikąd pojawił się Natsu i oparł się ramieniem o blondyna Te koty to Happy, Carla i Lily wymienił imiona w kolejności od lewej Co ciekawe, każdy Smoczy Zabójca ma takiego przyjaciela…
         Laxus nie ma! wtrącił się Happy.
         Bo on jest dziwny! odparł mu Dragneel, a z drugiego końca pomieszczenia rozległo się głośne kichnięcie.
         Laxus też jest Smoczym Zabójcą? Cofam to co przed chwilą powiedziałem… westchnął Aran Ah! Natsu! niespodziewanie krzyknął i stanął przed różowowłosym Twoja walka z Bliźniakami z Sabertooth była naprawdę niesamowita! zawołał z uśmiechem Szkoda, że nie widziałem jej na żywo…
         Dzięki! odparł z lekkim rumieńcem chłopak Też mi się ona podobała! Z chęcią bym ją powtórzył, ale wątpię by szybko nadarzyła się taka okazja… dodał z zawodem w głosie.
         Nie możesz myśleć ciągle o walce, Panie Natsu! do rozmowy przyłączyła się granatowłosa dziewczynka.
         Do niego to nie dociera… dopowiedziała jej blondynka.
         Wendy! Lucy! Myślałem, że jesteście gdzieś z Caną…
         Dla bezpieczeństwa Wendy, musiałyśmy stamtąd odejść… odrzekła i wskazała w stronę Alberony.
         Co z nią? spytał zdziwiony Aran, widząc jak ta wypija całą beczkę wina.
         Ona już po prostu tak ma… westchnęła Lucy.
         Kiedyś się tak nie zachowywała… ciągnął blondyn.
         To było siedem lat temu! krzyknął Natsu.
         Najwidoczniej mam sporo do nadrobienia! powiedział z uśmiechem Aran Ale to nie dziś…
         Dlaczego? spytała Wendy Wydaje mi się, że to bardzo dobra okazja, aby…
         Moja droga zaczął blondyn i uklęknął przed młodą Zabójczynią Doskonale o tym wiem, jednak muszę mieć gdzie spać prawda? Po za tym nie czuje się zbyt dobrze w dużym tłumie… odpowiedział z posępną miną Ale nie martw się! wstał Znając tą gildię i jej członków, jeszcze nie raz nadarzy się taka okazja!
         W to i ja nie wątpię! kolejna osoba włączyła się do rozmowy.
         Gray! Coś czułem, że zrobiło się tu trochę chłodniej! zawołał niebieskooki i odwrócił się w stronę Maga Lodu Dobrze cię widzieć…
         Ciebie też, Carter! odpowiedział Fullbuster.
         Carter…? zapytała zaskoczona Wendy.
         To jego nazwisko odparł jej szybko Lodowy Mag.
         Gray, ubrania… powiedziała cicho Lucy, na co czarnowłosy zareagował krzykiem.
         Nie mów, że jeszcze się z tego nie wyleczyłeś… rzucił blondyn, kręcąc jednocześnie głową.
         O tej porze nie znajdziesz już kogoś, kto ma do wynajęcia mieszkanie orzekł Gray, nie zwracając uwagi na docinkę Arana Niestety jesteś skazany na zostanie tutaj do końca…
         Chyba, że znajdę inne wyjście znów ktoś się wtrącił.
         Erza?! wrzasnęli jednocześnie Natsu i uczeń Ur.
         Co masz na myśli? spytał spokojnie Carter.
         Wyjdźmy na zewnątrz… zaproponowała Scarlet, czym zaskoczyła wszystkich zebranych.
         Blondyn spojrzał na Tytanię z ciekawością, po czym wziął swój plecak i ruszył w stronę wyjścia. Dziewczyna podążyła zaraz za nim, jednocześnie dając reszcie znak, aby zostali. Po krótkiej chwili obydwoje znaleźli się na dziedzińcu przed budynkiem. Było już ciemno, a na niebie nie było ani jednej chmurki, dzięki czemu widoczność była w miarę dobra. Niebieskooki usiadł na jednej z wielu ławek rozstawionych na placu. Królowa Wróżek zajęła miejsce naprzeciwko niego.
         Gildia zyskała wiele nowych twarzy… zaczął Aran Gdyby wszyscy nie utknęli na wyspie, to…
         To już przeszłość, a czasu nie cofniesz odpowiedziała mu poważnie Erza Ważne, że w ogóle wróciliśmy… urwała A jak twoje oczy? zmieniła temat, czym lekko zaskoczyła maga.
         Nie świecą się, więc chyba dobrze! zaśmiał się Carter Wszystko z nimi w porządku, w pełni nad nimi kontroluje dodał poważniej.
         Ale nadal ciężko ci przebywać w tłumie, co? spytała miło Scarlet.
         Nie, to nie to odparł z uśmiechem blondyn Po prostu jestem zmęczony!
         Niby czym…? Tytania pokręciła głową Od dłuższego czasu siedzisz tutaj i nic nie robisz!
         Hehehe! roześmiał się chłopak Zamiast mnie męczyć pytaniami, lepiej opowiadaj co ciekawego działo się pod moją nieobecność!
         Oh.. westchnęła Erza Sporo tego było… od czego by tu zacząć? zaczęła się zastanawiać.
         Dwójka magów rozmawiała w najlepsze. Scarlet szczegółowo opowiedziała Aranowi większość ciekawych momentów i chwil, jakie wydarzyły się podczas jego nieobecności. Tak zleciało im dwie godziny. Blondyn w międzyczasie przyniósł z gildii beczkę wina, ku niezadowoleniu Cany, która miała na nią ochotę. W każdym bądź razie, dzięki trunkowi, historie opowiadane przez Tytanie, ona sama wzbogacała o własne uwagi, przez co było naprawdę wesoło. Carter z uwagą wysłuchał wszystkiego, co miała do powiedzenia jego przyjaciółka. Szczególnie zaciekawiły go historie o Edolas i przewrocie Laxusa. Erza miała zacząć właśnie opowiadać o tym, co działo się podczas egzaminu na Maga Rangi S, gdy nagle drzwi frontowe gildii zostały zniszczone. Siedząca dwójka szybko poderwała się do góry. Na ich twarzach zagościła powaga, jednak gdy zobaczyli co wywarzyło drzwi… obydwoje się uśmiechnęli i ruszyli w do środka.
         Męż..czyz..naa! wymamrotał Elfman, gdy mijali go jego przyjaciele.
         Od kiedy bójki Natsu i Graya przeradzają się w ogólną burdę? spytał zdezorientowany Aran.
         Rzeczywiście, tylko nieliczni członkowie Fairy Tail pozostali na uboczu, zaś cała reszta z zapałem walczyła między sobą. W centrum tego wszystkiego oczywiście był Dragneel i Fullbuster. Wszystko to wyglądało naprawdę komicznie. Dookoła latały kufle, szklanki a nawet stoły.
         Pani Erzo! krzyknęła Wendy, w momencie gdy znalazła się przy Tytani Niech Pani coś zrobi!
         Spokojnie, oni… zaczęła odpowiadać Scarlet, lecz Aran jej przerwał.
         Ja się tym zajmę! Od dawna chciałem zobaczyć, z jakiej gliny ulepieni są ci dwaj! zawołał dumnie i chytrze się uśmiechnął.
         Carter złapał za swoje czarne okrycie, ściągając je jednym ruchem, ukazując tym samym swój standardowy ubiór. Miał  on na sobie długi, rozpięty,  sięgający aż do samych łydek płaszcz,  który od góry zakończony dość sporym kołnierzem. Prochowiec dodatkowo był przewiązany w pasie czerwoną szarfą, która oplatała tułów  dwukrotnie, a jej końce swobodnie zwisały po jego prawym boku. Ściśle przylegające rękawy, sięgały do nadgarstków, a każda krawędź tego ubrania zakończona była na ten sam kolor co pas, zaś na lewej piersi znajdował się symbol Fairy Tail, który był również  koloru karmazynowego. Do tego założone miał wysokie czarne buty, które  sięgały trochę ponad połowę łydek. Wszystkiego dopełniały wsunięte w nie białe spodnie, oraz bordowa koszulka.
         Jesteś pewien?   spytała Erza To może się źle skończyć…
         Nie martw się o mnie! odrzekł szybko blondyn i uderzył pięścią w otwartą dłoń Gray miał racje, chyba naprawdę zostanę tu do jutra! dodał głośno i rzucił się w wojenną zawieruchę.
         On tak na poważnie? zapytała z niedowierzaniem Wendy.
         Aran jest taki sam jak oni westchnęła Tytania Po prostu za mało go jeszcze znasz powiedziała z uśmiechem.


Jeśli ktokolwiek to jeszcze przeczyta, chciałbym serdecznie przeprosić za tak długą przerwę, jednak mój drugi blog trochę mnie pochłonął. Od dziś postanawiam, że mocno się w tej kwestii poprawię!
Mam nadzieję, że rozdział się spodoba!
Gorąco zachęcam do komentowania!

Oceniajcie, krytykujcie, pytajcie i do następnego!  

wtorek, 3 września 2013

2. Liczne pytania i odpowiedzi

          Aran? Nigdy nie słyszałam o takim magu… westchnęła Lucy i zaczęła przeglądać swoją pamięć, czy aby na pewno nic o nim nie wiedziała.
         Trudno żebyś słyszała wtrącił się Macao Widzę go po raz pierwszy od czternastu lat! zawołał z nutą podejrzeń w głosie.
         Wszyscy spojrzeli najpierw na byłego mistrza, a następnie na blondyna, który teraz wyglądał jakby zbierał myśli. Obecni magowie zaczęli między sobą szeptać, czy nie jest to przypadkiem oszust. Jedynie Natsu wpatrywał się nieustannie w człowieka który przed nimi stał. Gwar robił się coraz większy, a na niebieskookiego przybysza zaczęły padać dość chłodne spojrzenia.
         Czternaście lat to rzeczywiście dużo… zwłaszcza, że misja była dziesięcioletnia, więc cztery lata temu powinien do was powrócić zaczął zastanawiać się Makarov Co masz na swoje wytłumaczenie chłopcze? zwrócił się do blondyna.
         Cóż, ja… zaczął pytany.
         To na pewno jest Aran wszedł mu w słowo Dragneel Jestem pewien, na sto procent! dodał z uśmiechem.
         Skąd ta pewność? spytał Macao.
         Mój węch raczej by mnie nie okłamał, prawda? odparł radośnie Natsu i podrapał się po swoim nosie.
         Skoro Natsu twierdzi, że to naprawdę on, to mu zaufam odezwała się Erza.
         Ja tak samo zawtórował jej Gray.
         Przyjaciele! przerwał im dyskusję sam Aran Wszystkie te rozmowy niebyły by potrzebne, gdybyście dali mi dojść do słowa! Rany… blondyn westchnął i pokiwał głową Ta gildia nigdy się nie zmieni, nie? zapytał i serdecznie się zaśmiał.
         Wszyscy zgromadzeni również wybuchneli śmiechem, szybko puszczając w niepamięć to, że jeszcze przed chwilą oskarżali swojego przyjaciela o to, że nim nie jest. Niebieskooki widząc ten obrazek szeroko się uśmiechnął i zajął miejsce przy barze.
         To będzie krótka historia, ale myślę, że będziecie mieli wiele pytań, więc lepiej usiądźcie zaproponował mag, na co cała reszta z ochotą przystała, a kiedy wszyscy wygodnie się rozsiedli kontynuował Dobrze… od czego by tu zacząć? spytał sam siebie.
         Najlepiej od początku! zawołał Gray.
         Mam ci opowiedzieć historię swojego życia? Zanudził byś się! odparł uszczypliwie, przez co wszyscy się zaśmiali, a mina Lodowego Maga przybrała groźny wyraz.
         Powiedz nam chłopcze, dlaczego cztery lata? wtrącił się szybko Makarov, aby nie dopuścić do jakiejś kłótni.
         Doskonałe pytanie Mistrzu! odparł mu blondyn Bo widzicie… swoje zadanie skończyłem siedem lat temu! dodał, czym wprawił wszystkich obecnych w osłupienie.
         Jak… jak to siedem lat temu? kontynuował starszy Dreyar Uporałeś się z tą misją szybciej, niż zakładała?! spytał, nie wierząc w to co słyszy.
         Oczywiście Mistrzu blondyn odpowiedział tak, jakby była to najnormalniejsza rzecz na świecie Mam tu nawet potwierdzenie od Rady! zawołał i szybko wskoczył za ladę, by po chwili postawić na niej duży, lekko zniszczony plecak, a następnie, po krótkiej chwili grzebania w środku, podał staruszkowi trochę pogniecioną kartkę papieru.
         Makarov błyskawicznie zabrał się do czytania. Rzeczywiście, dokument ten został wystawiony przez Radę. Jednak gdy Mistrz spojrzał na datę, jego oczy momentalnie zrobiły się szersze.
         Coś się stało? spytała Mira, która siedziała obok starca.
         Ta data… nie mógł wydusić z siebie więcej słów Dreyar, więc podał kartkę białowłosej.
         Co z nią nie tak…? zapytała sama siebie, lecz kiedy tylko dostrzegła ten podpis, szybko spojrzała w stronę Arana Ukończyłeś tę misję tydzień przed rozpoczęciem Egzaminu?
         Wszyscy zwrócili się w stronę siostry Lisanny, nie do końca rozumiejąc o co chodzi, więc tak jak ona, skierowali wzrok na blondyna.
         Dokładnie tak potwierdził mag A przez kolejne siedem dni wracałem do Magnolii dodał.
         Więc co cię zatrzymało? wtrącił się Macao.
         Nic. Po prostu nie zahaczyłem o Gildie tylko… tutaj niebieskooki urwał, jakby obawiając się reakcji zgromadzonych.
         Tylko…? powtórzyła po nim Erza i momentalnie przed nim stanęła, posyłając mu przy tym mordercze spojrzenie.
         Udałem się prosto na Wyspę Tenrou dokończył Aran, nie zwracając uwagi na Tytanie stojącą przed nim.
         W całym pomieszczeniu zapanowała idealna cisza. Wszyscy zaniemówili i zastygli w bez ruchu. Cała układanka zaczęła wyglądać coraz wyraźniej. Szczególnie dla Makarova, który zdążył się już domyślić, co było przyczyną nieobecności blondyna. I to również Makarov postanowił przerwać tą, już trochę nie zręczną burzę mózgów.
         Byłeś tam, gdy zaatakował smok, prawda? spytał bardzo poważnie Dreyar.
         Tak odpowiedział mu jeszcze poważniej Aran Widziałem, można powiedzieć, wszystko co zaszło… dodał ponuro.
         Więc dlaczego nie przyszedłeś, aby nam pomóc?! krzyknęła Erza i podniosła przyjaciela do góry.
         Przez nią! odparł szybko i trochę panicznie niebieskooki, po czym wskazał na siedzącą do tej pory cicho Mavis.
         Hahaha… zaśmiała się w zakłopotaniu Pierwsza No cóż.. to prawda. Powstrzymałam go od ruszenia wam z odsieczą, na którą i tak było zdecydowanie za późno dodała i przeszła na środek sali.
         Rozumiem… odrzekła spokojnie Scarlet i puściła blondyna, lecz to nie był koniec jej pytań W takim razie dlaczego Aran nie został znaleziony tak jak my?
         To również moja sprawka odparła radośnie Mavis Po prostu, miałam zadanie, do którego z was wszystkich tylko on się nadawał.
         Zadanie? spytał podejrzliwie Gray O co chodziło?
         To nie jest już ważne spiorunowała go wzrokiem Vermilion Myślę, że to już całość, prawda Aran? zwróciła się do niebieskookiego.
         Taak, resztę możesz zostawić mi, Pierwsza!
         Świetnie! To trzymajcie się wszyscy! Pa! blondynka z uśmiechem pomachała wszystkim i rozpłynęła się w powietrzu, po raz kolejny dzisiaj szokując każdego z osobna.
         O jaką resztę ci chodziło? spytała nagle Erza, która zdążyła usiąść obok blondyna.
         Ahh.. no bo widzicie… chłopak zaczął się rumienić i drapać po głowie Remont tego budynku to tak jakby moja zasługa…
         CO?! wrzasnęli wszyscy naraz.
         Jak to twoja zasługa?! błyskawicznie stanął przed nim Makarov Skąd miałeś pieniądze?!
         Z misji… odparł zaskoczony Aran Nie wiele mi już tego zostało, ale na pokrycie kosztów starczyło. A tak na marginesie… to co stało się ze starym budynkiem? spytał z ciekawości mag.
         Aaa… wtrącił się Natsu to dość długa historia… nie chciałbyś jej słuchać!
         Właśnie! Nie ma co do tego wracać! dołączyła się Lucy.
         Opowiedzcie w skrócie nie dawał za wygraną blondyn.
         Pozwól, że ja to zrobię odezwał się Gazille, który niespodziewanie wyszedł na środek wraz z Juvią.
         Smoczy Zabójca mimo, że w skrócie, to dość szczegółowo wyjaśnił co się działo, powodując, że większość obecnych zaczęła martwić się o to jak zareaguje Aran, który spuścił głowę w dół i w skupieniu słuchał tego, co mówi czarnowłosy. Gdy skończył, uwaga każdego zwróciła się na blondyna. Ten zaś, po krótkiej chwili wstał i nadal z opuszczoną głowa, powoli ruszył w stronę byłego maga Phantom Lord.
         Ja… Ja… zaczął powtarzać Aran, powodując u każdego wzrost napięcia Ja… stanął przed Gazillem Nie wiem jak ci dziękować!! krzyknął i błyskawicznie uścisnął dłoń Smoczego Zabójcy, jednocześnie powstrzymując łzy, czym o mało nie sprawił, że wszyscy obecni poupadali na ziemie. Wyglądało to naprawdę komicznie.
         Za… Za co ty mi dziękujesz?! spytał Redfox, który był najbardziej zaskoczony całą tą sytuacją.
         Cóż… stary budynek mi się nie podobał, za to ten jest… wspaniały! zawołał blondyn, a wszyscy nie wierzyli w to co widzą i słyszą Po za tym… Aran puścił dłoń czarnowłosego, a jego głos zrobił się bardziej poważny, choć oczy nadal się mu szkliły Skoro wasza dwójka jest magami Fairy Tail, Dziadunio musiał wam wybaczyć, czy coś w tym stylu, więc ja również nie mam zamiaru się gniewać, zresztą, nie mogę się gniewać za coś, co było tyle lat temu! zakończył z uśmiechem blondyn i zaczął wracać na swoje miejsce A tak w ogóle, to miło mi was poznać! odwrócił się jeszcze raz i posłał im jeszcze serdeczniejszy uśmiech.
         Skoro już mówimy o wybrykach, to może chcesz usłyszeć co zrobił La…! zaczął Natsu, ale niewiadomo skąd pojawił się przy nim wnuk Trzeciego.
         Zamknij się! krzyknął blondyn, jednocześnie dusząc Dragneela.
         Juvia nie wie co powiedzieć… szepnęła niebiesko włosa, nie zwracając uwagi na to co, co młody Dreyar robi z różowowłosym.
         Ten gość… nie mógł wyjść z szoku i podziwu Gazille Powinienem już przywyknąć, że w tej gildii są tacy ludzie… westchnął i zaczął wracać na swoje miejsce.
         Aran wracając również nie zwrócił zbytniej uwagi na to co zaszło między Zabójcami Smoków. Podczas wszystkich jego poczynań, Erza z ciekawością mu się przyglądała. Zapamiętała go raczej jako skrytą i tajemniczą osobę, która nigdy nie była zbyt otwarta na innych. A tu proszę, chłopak teraz bardziej przypomina Natsu, niż siebie z przed kilku lat. Jak widać ludzie się zmieniają. Szkoda, że w niektórych przypadkach na gorsze…
         Skoro wszystko już sobie wyjaśniliście, to opowiadaj dalej, chłopcze powiedział Trzeci.
         W sumie, nie zostało już nic ciekawego… odparł blondyn.
         Ja mam pytanie wtrąciła się Scarlet Wiesz może, co stało się z naszą starą karczmą?
         Ahh! chłopak uderzył pięścią w dłoń Wiedziałem, że o czymś zapomniałem! zaśmiał się.
         No więc…? spytała trochę już zniecierpliwiona Erza, a wszyscy ucichli, aby móc dać w spokoju odpowiedzieć magowi.
         Widzicie, pierwszego dnia mojego pobytu tutaj, chodziłem po mieście i próbowałem dowiedzieć się jak najwięcej o interesujących mnie rzeczach. Między innymi o tym, gdzie była nowa siedziba gildii. Zostało wskazane mi tamto miejsce, więc szybko się do niego udałem. Niestety to co zobaczyłem… wyglądało tak, jak pewnie wy dziś widzieliście.
         Rozumiem, że wiesz kto to zrobił? zapytał Trzeci.
         Oczywiście! Niczym się już nie musicie martwić, wszystko załatwiłem jak należy odparł dumnie blondyn.
         Kto to zrobił?! krzyknął Natsu, wyraźnie zniecierpliwiony.
         Była tutejsza gildia… jak ona się nazywała… to chyba coś z ogrem? zamyślił się Aran, próbując przypomnieć sobie tą nazwę.
         Twilight Ogre poprawiła go Mira.
         O właśnie! Dzięki…
         Zaraz zaraz… wtrącił się Gray Czy przypadkiem nie powiedziałeś „była”?
         Tak powiedziałem potwierdził radośnie Aran No bo, gdy tylko wróciłem z powrotem do Magnolii, byłem trochę zły, więc zacząłem węszyć aby dowiedzieć się kto to mógł zrobić. Po kilku godzinach byłem pewien, że stoi za tym ta gildia.
         I co zrobiłeś? spytał trochę nie pewnie Makarov.
         Poszedłem wyrównać rachunki odparł chłodno blondyn i zacisnął pięść.
         Nie mów, że ich… zaczęła przerażona Wendy.
         Oh nie, nie martw się! odrzekł miło niebieskooki Nie jestem aż taki narwany, żeby robić komuś krzywdę bez powodu. Co nie znaczy, że im nic nie zrobiłem dodał i chytrze się uśmiechnął.
         Mam nadzieję, że nie wyrządziłeś przy tym jakiś nie potrzebnych szkód… zmartwił się Trzeci.
         Trochę zniszczył się budynek w którym mieli siedzibę, a tak po za tym to nic się nie stało. Zresztą… w jego oku pojawił się błysk To nie ja zacząłem.
         Co masz przez to na myśli? spytała Erza.
         To proste odpowiedział z uśmiechem Sprowokowałem ich.
         Jak? wtrącił się Natsu, który nagle znalazł się za Tytanią.
         Założyłem się z nimi. Ja sam na całą ich gildię, a stawką było to, którzy z nas zostaną w Magnolii.
         Gdy Aran wypowiedział te słowa, wszyscy momentalnie spoważnieli. Jeden człowiek przeciwko całej gildii? To wyglądało jak dobra bajka, jednak widząc twarz blondyna, każdy zdawał sobie sprawę, że to nie żarty. Jednocześnie w głowach wielu magów zrodziło się jedno pytanie. Jak silny jest ten mag?
         Ciężko było? spytała Wendy, która podeszła bliżej.
         Nie tyle ciężko, co długo. Trochę ich tam wtedy było… westchnął niebieskooki Ale teraz, ci ludzie na sam widok naszego herbu, będą uciekać gdzie pieprz rośnie! zawołał i potargał dziewczynce włosy.
         Swoją drogą, ciekawe dlaczego zniszczyli tą karczmę? rzuciła nagle Mira.
         Nie wnikałem w to, ale krzyczeli coś o zemście za turniej, czy jakoś tak… odparł szybko Aran, a słysząc to Natsu i Erza momentalnie zamarli, co zauważył blondyn Coś się stało?
         Nie.. szybko odpowiedział Dragneel.
         Nic, a nic.. dodała Scarlet.
         To dobrze, bo wyglądacie trochę blado! zaśmiał się niebieskooki i poklepał rózowłosego po ramieniu Dobra! Skoro wszystko już wyjaśniłem, będę uciekał! dodał i ruszył w stronę wyjścia.
         Dokąd to młody człowieku? zatrzymał go głos Makarova Nie możesz teraz odejść!
         Muszę! Przez to wszystko nie miałem czasu aby poszukać nowego mieszkania! odpowiedział z nutą rozpaczy w głosie.
         Poszukasz jutro! wrzasnął Trzeci Teraz robimy imprezę!! zawołał, stojąc już na ladzie z pełnym kuflem piwa w dłoni.


Rozdział dłuższy niż poprzednie, z czego ja się cieszę, nie wiem jak wy.
Kolejnej notki nie wiem kiedy będziecie mogli się spodziewać, wszystko zależy od ilości wolnego czasu i weny ^^
Gorąco zachęcam do komentowania!

Oceniajcie, krytykujcie, pytajcie i do następnego! :)

sobota, 31 sierpnia 2013

1. Powrót do Magnolii

         − Co.. Co tu się stało? spytała roztrzęsionym głosem Wendy.
         Dziewczynka ledwo powstrzymywała się od płaczu, tak samo zresztą jak cała reszta gildii. Całe to zamieszanie spowodował bowiem widok budynku, który jeszcze do niedawna służył im za dom. Ten bowiem był całkowicie zniszczony. Niewielka, stara karczma, do której wszyscy zdążyli się już przyzwyczaić wyglądała, jakby miała się zaraz zawalić.
         Ktokolwiek to był, zapłaci mi za to! wrzasnął Natsu i zacisnął dłoń, którą momentalnie otoczyły płomienie.
         Jednak zanim przystąpimy do jakiś działań, musimy poszukać wskazówek dotyczących tego co tutaj się stało wtrąciła Erza.
         Słusznie… poparł ją Makarov Jest jeszcze kwestia, gdzie będziemy tymczasowo mieszkać dodał Ktoś ma jakieś pomysły?
         Możemy zamieszkać u Lucy! zaproponował Dragneel.
         Moje mieszkanie jest za małe, aby nas wszystkich pomieścić głupku! wrzasnęła blondynka i wzrokiem skarciła Smoczego Zabójcę.
         A ja myślę, że nic z tych rzeczy nie będzie konieczne! nagle rozległ się czyjś głos.
         Wszyscy błyskawicznie zwrócili się w stronę, z której dochodził okrzyk. Na dachu zniszczonego budynku siedziała Mavis i beztrosko machała sobie nogami.
         Pierwsza!! wrzasnął z przerażenia Trzeci Proszę uważać! Ta ruina w każdej chwili może się zawalić! Laxus, zrób coś!! krzyknął na wnuka.
         Dlaczego znowu ja?! załamał się młody Dreyar.
         Spokojnie! Zapomniałeś już? Przecież jestem duchem! odparła miło i zeskoczyła na ziemie.
         Racja… Makarov uderzył się w czoło Ekhm… co miałaś na myśli mówiąc, że nic nie będzie konieczne? spytał po chwili.
         Ahh! Cieszę się, że pytasz! dziewczyna wyglądała na strasznie szczęśliwą z tego powodu Chodźcie wszyscy za mną!
         Całe obecne Fairy Tail było mocno zaskoczone obecnością Vermilion. W końcu zniknęła nie długo po zakończeniu Turnieju, a teraz ponownie pojawia się równie niespodziewanie, jak podczas pierwszego dnia zmagań w stolicy. Nie widząc jednak innego wyjścia, każdy bez żadnego „ale” ruszył za Mistrzynią Założycielką. Nietrudno było się zorientować, że kierują się w stronę miasta.
         Radzę wam się przygotować! krzyknęła Mavis W końcu wchodzicie do Magnolii jako zwycięzcy!
         Co ona ma na myśli? spytał cicho Natsu.
         Zobaczysz! odpowiedziała mu Lucy.
         Nadejście Fairy Tail obwieściło bicie dzwonów. Wszyscy mieszkańcy miasta szybko wyszli na ulice aby powitać swoich bohaterów. W końcu ponownie mają zaszczyt mieszkać w sąsiedztwie najsilniejszej gildii w całym Fiore. Magom podobała się ta sytuacja, gdyż wyciągnięto puchar, a następnie przekazano go osobom idącym z przodu pochodu. Wszyscy śmiali się, wiwatowali, machali. Tylko Pierwsza wyglądała na trochę smutną, jej nikt przecież nie widział, a to w dużej mierze dzięki niej został odniesiony ten sukces.
         Gdy wszyscy szli już tak od dłuższej chwili, nawet nie zorientowali się, gdzie doszli. Mianowicie, był to stary budynek Fairy Tail, znajdujący się na końcu miasta. Przed wejściem na dziedziniec zgromadził się spory tłum, z władzami Magnolii na czele.
         Mistrzu Makarovie! zaczął burmistrz Chciałbym ci wręczyć ten o to dokument! krzyknął, a wszyscy ludzie zaczęli bić brawo.
         A co to jest? zapytał zdziwiony Trzeci.
         Akt własności tego wspaniałego budynku, który znajduje się za moimi plecami!
         Akt własności?! wrzasnęli wszyscy magowie naraz.
         Może.. Może mi to pan jakoś wyjaśnić? spytał zdezorientowany starszy Dreyar.
         Ależ tu nic nie trzeba wyjaśniać! odparł burmistrz i poklepał starca po ramieniu Miasto jest dumne, mogąc być siedzibą tak wspaniałej gildii magów! Ale ta gildia też musi się gdzieś podziać, więc wszystko, czym zarządzaliście sprzed waszego zniknięcia, znów jest wasze! Dbajcie o to! grubszy pan w garniturze zakończył swoją wypowiedź, na co zebrani wybuchli jeszcze większymi oklaskami.
         Władze miasta odeszły, reszta ludzi też powoli zaczęła wracać do domów. Całe Fairy Tail jednak stało tak jak stało, całkowicie zaskoczone zaistniałą sytuacją. W końcu jednak, Mavis nie wytrzymała i stanęła przed bramą.
         Ej! Co z wami?! Odzyskaliście przecież dom! krzyknęła radośnie Włazić mi do środka, ale już! rozkazała.
         Właśnie?! przed szereg wybiegł Natsu Na co czekamy! zawołał i zaczął biec do bramy.
                Otworzył ją potężnym kopniakiem, a następnie błyskawicznie znalazł się przy drzwiach wejściowych, które zostały potraktowane tak samo jak brama. Cała reszta magów, jakby obudzonych z drzemki, uśmiechnięta ruszyła powoli ruszyła za nim. Każdy zaczął okazywać emocje, jakie do tej pory starał się powstrzymać. Szczególnie ci członkowie gildii, którzy musieli przeżyć siedem lat bez pozostałych, a zwłaszcza Macao i Wakaba, obydwaj panowie płakali jak małe dzieci.
                Jednak w związku z całym tym zamieszaniem, nikt nie zauważył osoby siedzącej przy barze. Tajemnicza postać popijała sobie spokojnie sok. Dopiero po chwili Erza dostrzegła zakapturzonego gościa, tak samo zresztą jak Gray. Po chwili cała gildia była zaalarmowana i wpatrzona była w dziwnego gościa.
                Kim jesteś? spytała poważnie Tytania.
                Fairy Tail… rozległ się głos dosyć młodego mężczyzny Ile to już lat, co? dodał, wypił zawartość szklanki i wstał.
                Przez kaptur nie było widać całej jego twarzy, lecz, ku zaskoczeniu każdego, postać była delikatnie uśmiechnięta. Nie postrzeżenie, podkradła się do niego do tej pory niewidoczna Mavis i stanęła za nim.
                Może przypomniałbyś im, kim jesteś, a nie bawisz się w jakieś podchody, co?! wydarła się na niego Pierwsza, na co ten o mało się nie przewrócił.
                Ale.. Erza, jak i pewnie pozostali nie mogli uwierzyć w to co widzą To znaczy, że… ten ktoś cię widzi, szanowna Pierwsza? spytała Scarlet.
                Oczywiście, że widzi! Najwidoczniej chciał się z wami po prostu podroczyć! odrzekła szybko blondynka, choć brzmiało to tak, jakby nadal krzyczała na chłopaka.
                To już nawet zabawić się kosztem starych przyjaciół nie można, co? westchnął przybysz i powoli zdjął kaptur.
                Oczom zebranych ukazała się uśmiechnięta twarz młodego mężczyzny, na oko był on w wieku Lucy, Graya, Erzy i Natsu. Miał on długie, rozczochrane na wszystkie strony blond włosy, przypominające trochę połączenie fryzur Lodowego Maga i Ognistego Smoczego Zabójcy. Jego tęczówki były koloru ciemno niebieskiego.  Na widok tej twarzy większość obecnych osób zaniemówiła. Tylko „nowa” część gildiowiczów nie zdawała sobie sprawy kim jest ów przybysz.
                Co się stało? spytał wesoło blondyn Ducha zobaczyliście, czy co?
                To nie możliwe… w końcu wydusił coś z siebie Gray.
                O co chodzi? spytała zdezorientowana Wendy Czy to ktoś straszny?
                Można tak powiedzieć… odparł jej Natsu Ale…
                To mag Rangi S wtrąciła się Mira Mag którego nie widzieliśmy odkąd…
                Odkąd wyruszył na misję dziesięcioletnią dokończył za nią chłopak Cieszę się, że ktoś to jeszcze pamięta! dodał miło.
                Wszystko się zgadza… przytaknęła Erza Skoro widzisz Szanowną Pierwszą, musisz być członkiem Fairy Tail… Aran! krzyknęła Tytania, a blondyn jeszcze szerzej się uśmiechnął i pokiwał głową na znak, że się z tym zgadza.

                Wróciłem, przyjaciele! 


Myślę, że rozdział jest całkiem udany. Cieszę się, że tyle osób zostawiło tu jakiś ślad, nawet nie wiecie jak takie rzeczy motywują :)
Co do pytań, które zadawaliście w prologu...
Paringi jakieś na pewno będą, ale nie na tym będzie skupiać się całe opowiadanie. (Po za tym gdybym wam powiedział zepsuł bym wam niespodziankę ;p )
Eren - pominąłem turniej, bo po co zmieniać tak świetną część mangi ^^
Gorąco zachęcam do komentowania!
Oceniajcie, krytykujcie, pytajcie i do następnego! :)