− Czy na nas
właśnie biegnie Aran? – spytał Gray trzymając głowę Natsu w
silnym uścisku, lekko w nią uderzając.
− Za co?! – wrzasnął panicznie Dragneel i wyrwał się
z objęć Lodowego Maga – Przecież jeszcze nic takiego nie
zrobiliśmy!!
− Nie wiem, może Erza… aaa!! − Fullbuster nie
zdążył dokończyć, gdyż w tym momencie przyjął na twarz potężne uderzenie od
szarżującego blondyna, przez co odleciał kilkanaście metrów w tył, lądując
dopiero na plecach Macao.
− Paniczu Gray!! – znikąd pojawiła
się przy nim Juvia – Wstawaj!
− Nie śpij, lodóweczko!! – zawołał z chytrym
uśmiechem na twarzy Aran.
− Hahaha! – zaczął śmiać się różowo włosy – Słyszałeś to?!
− Z czego się śmiejesz, Natsu?! – krzyknął Carter i
wymierzył Smoczemu Zabójcy podbródkowego.
Dookoła panowała ogromna wrzawa.
Dragneel upadł na ziemie niedaleko Lodowego Maga, lecz taka odległość
wystarczyła. Panowie spojrzeli sobie w oczy i kiwnęli głowami. W tym momencie
zawiesili swoją rywalizację, ponieważ pojawił wspólny przeciwnik – Aran. Teraz
liczyło się pokonanie tylko jego. Młody Mag zorientował się, co planują jego
dwaj przyjaciele. Niebieskooki uśmiechnął się w tedy jeszcze szerzej, jednocześnie
dusząc ramieniem Naba.
− Kiedy weźmiesz w końcu jakieś zadanie,
co?! –
wrzasnął na niego Aran – Słyszałem, że siedzisz tu od kilku lat!!
− Ja.. czekam na.. to odpowiednie! – wymamrotał Nab.
− To nie jest…! – Carter podniósł
Maga do góry –
Żadne wytłumaczenie!! – krzyknął i rzucił nim w tłum walczących
gildiowiczów, a następnie odwrócił głowę w stronę dwóch mężczyzn, idących powoli
w jego stronę –
Czyżby rozejm? –
zapytał prowokacyjnie i stanął im naprzeciw – To tak jak w tym przysłowiu…?! – nie skończył
Carter, gdyż obydwaj Czarownicy bardzo szybko go zaatakowali.
− To chyba nie jest już zwykła bijatyka,
prawda? –
spytała z niepokojem Lucy.
− Pan Natsu i Pan Gray podchodzą do tego
bardzo poważnie… −
orzekła Wendy.
− Dalej!! Paniczu Gray!! – krzyknęła Juvia,
która teraz niespodziewanie pojawiła się obok Gwiezdnego Maga, czym trochę
przestraszyła blondynkę.
− To bardzo dobra okazja, by zobaczyć siłę
Arana –
powiedziała beztrosko Erza.
− Czy ty kiedykolwiek przejmowałaś się
takimi walkami…? –
lekko podłamała się Heartfilia.
Rzeczywiście, była to sytuacja, którą
oprócz Scarlet postanowili wykorzystać również inni Magowie. Stojący z boku
Gazille i Laxus dokładnie przyglądali się bardzo wyrównanej walce. Z wysokości
baru zaś, bacznie obserwowali wszystko Mistrz i Mirajane. A było na co
popatrzeć. Aran blokował lub unikał każdego ciosu zadanego przez dwójkę
atakujących. Robił to niezwykle płynnie, co dodatkowo frustrowało jego
przeciwników. Jednak mimo wszystko, Natsu i Gray spychali Cartera w stronę
drzwi głównych budynku.
− Tego się po was spodziewałem! Jesteście
bardzo dobrzy! –
pochwalił ich Aran – Lecz teraz czas na mnie! – krzyknął i złapał
pięść Fullbustera.
Blondyn następnie chwycił go szybko
dalej, za nadgarstek i pociągnął Maga Lodu do siebie. Całkowicie zaskoczony,
Gray otrzymał drugie już dzisiaj uderzenie pięścią w twarz i odleciał kilka
metrów w tył. Dragneel postanowił wykorzystać fakt, że Aran zajęty jest jego
przyjacielem i momentalnie zaszedł go od tyłu, aby zadać mu kończące trafienie.
− Jesteś mój!! – wrzasnął Smoczy
Zabójca, a jego dłoń w tej samej chwili się zapaliła.
− Magia…? Niech będzie! – odparł cicho
Carter.
Ognisty Mag pewny swego zaatakował.
Wszystko działo się na przestrzeni dosłownie dwóch sekund. Nawet ludzie, którzy
do tej pory tłukli się w innym miejscu, zaczęli oglądać ten pojedynek. Każdy
widział, że Aran nie mógł uniknąć tego ciosu. Tylko ci najbardziej spostrzegawczy
dostrzegli chytry uśmiech na twarzy blondyna, zanim zrobił coś, co wprawiło
wszystkich w osłupienie. Blondyn nie widział gdzie znajduje się różowo włosy,
mimo to w ostatniej chwili dał krok w lewo i odchylił się w bok, a następnie
cofnął do tyłu, jednocześnie wystawiając łokieć do góry. Natsu, całkowicie
zaskoczony tym, że jego przeciwnik zrobił unik przed ciosem, który powinien z
tą prędkością i siłą dosięgnąć każdego, nadział się boleśnie na podniesioną
rękę Cartera. Na nieszczęście Dragneela, biegł on tak szybko, że zamiast upaść
w tył, to jego nogi poleciały jeszcze do przodu, przekręcając go tak, że głową
uderzył w podłogę, a następnie przejechał na niej jeszcze parę metrów. W
budynku zapanowała cisza. Nawet Gray, który się pozbierał, nie był w stanie
zaatakować. Wszyscy byli zdumieni tym co zobaczyli. Laxus, Erza i Gazille nie
kryli nawet zdumienia. Cała trójka była pewna, że cios ten dosięgnie blondyna.
− Ajajaj… − zaczął pojękiwać Aran, jednocześnie
pocierając dłonią swój łokieć – Twardą masz głowę, Natsu!
− To jeszcze nie koniec!! – wrzasnął Dragneel
i poderwał się do góry, a jego obydwie ręce natychmiast zapłonęły.
− Dokładnie! – dołączył się Gray
i ułożył dłonie w charakterystyczny dla siebie sposób, przez co momentalnie
powietrze dookoła niego zrobiło się chłodniejsze.
− A więc tak stawiacie sprawę? – zapytał Carter – Dobrze! – zawołał.
Napięcie cały czas rosło. Blondyn
powoli podniósł ręce do góry i otwartymi dłońmi wycelował w swoich dwóch
przeciwników, a przy nich momentalnie pojawiły się dwie niebieskie kule
energii. Były one wielkości dużej pomarańczy, dodatkowo każda z nich otoczona
była białym, pojedynczym, prostym kręgiem.
− Co to za rodzaj magii? – spytała z
ciekawością Lucy.
− Nie wiem, ale to jest naprawdę silne! – powiedziała z
lekkim niepokojem Wendy.
− Dalej Paniczu Gray!! – zawołała tradycyjnie
Juvia.
Erza tym razem się nie odezwała. Poważnie
patrzyła w stronę trójki Magów i po chwili dała krok do przodu, aby się wtrącić,
lecz przeszkodził jej w tym Mistrz Makarov.
− Starczy na dziś, dzieciaki! – krzyknął – Wracajmy do
zabawy, kiedy indziej na pewno to rozstrzygniecie! – dodał radośnie.
− Ale Dziadku, właśnie miałem go zmieść w
drobny mak! –
jęknął zawiedziony Natsu.
− Śmiesz sprzeciwiać się Mistrzowi?! – nagle stanęła
przed nim Scarlet.
− Przepraszam!! – Dragneel natychmiast
spokorniał.
− Ohh.. nadal się jej boicie, co? – spytał Aran
podchodząc bliżej.
− Dlaczego mówisz „my”?! – oburzył się Gray,
lecz jedno spojrzenie Tytani wystarczyło, by się zląkł.
Najsilniejsza kobieta w Fairy Tail
zaczęła na wszystkich krzyczeć. W tym czasie Lucy i Wendy podeszły do baru.
Dostrzegły wtedy strapioną minę Mistrza, który wpatrywał się w uśmiechniętego
od ucha do ucha Arana. Dziewczyny jednak nie przejęły się tym zbytnio. Zamiast
tego pochłonęła je rozmowa z Mirą.
− On jest naprawdę silny! – powiedziała Heartfilia
–
Z taką łatwością dotrzymywać kroku Natsu i Grayowi, a potem jeszcze ich pokonać…
− Na dodatek, Pan Carter chyba nie boi się
Pani Erzy! –
wtrąciła Zabójczyni Smoków – Mimo, że ona strasznie krzyczy, ten
zdaje się tym nie przejmować!
− Oh, zawsze tak było! – orzekła z
uśmiechem Mira –
Widzicie, zanim Aran wyruszył na tą misję, był on jedyną osobą która potrafiła
rozdzielić mnie i Tytanie! – wyjaśniła.
− Na.. Na.. Naprawdę?! – zapytał głośno
Gwiezdny Mag –
To.. nie.. niesamowite!
− Z perspektywy czasu, też tak uważam! – odpowiedziała białowłosa,
nadal się uśmiechając – Jednak gdy on zaczął bić się z tamtą dwójką,
tylko ja lub właśnie Erza mogłyśmy ich rozdzielić. Choć trzeba przyznać, że
Aran rzadko z nimi walczył… − Mira westchnęła – Byliśmy tacy słodcy
jako dzieci, nie prawda?
− Oczywiście! – przytaknęła Wendy
− Chyba zwariowani… − szepnęła do
siebie Lucy.
− Miruś, mogłabyś mi coś spakować na
wynos? –
nagle pojawił się przy nich Carter – Będę się już zbierał, mam jeszcze coś do
załatwienia w mieście…
− Oczywiście!
Blondyn nie musiał długo czekać. Dostał
od Miry torebkę z jakimś jedzeniem i piciem, a następnie pośpiesznie wyruszył
na poszukiwania swojego plecaka. Gdy już go odszukał, pożegnał się ze
wszystkimi i powiedział, że jutro rano zabiera się za misję, aby mieć za co
opłacić mieszkanie. Jednak siedzącą przy barze Lucy zastanawiało co innego.
Mianowicie, jak on uniknął ciosu Natsu. Heartfilia jest święcie przekonana, że od
tego ataku nie uciekliby nawet Laxus czy Erza. Jednak żadne z nich się o to nie
pytało, dlatego ona również postanowiła milczeć. Wszystko najprawdopodobniej
wyjaśni się z czasem, a do tego czasu nie należy się chyba tym przejmować. W
końcu widać, że Aran Carter to członek Fairy Tail z krwi i kości!
Ale mam wenę,
nie ma co!
Obiecałem
poprawę, to poprawa musi być, co nie? :)
Liczę, że
rozdział przypadnie wam do gustu! Jeśli ktokolwiek oczywiście go przeczyta! ^^
Gorąco zachęcam
do komentowania!
Oceniajcie,
krytykujcie, pytajcie i do następnego! :)